Horror z happy endem!

Po trzech dogrywkach mamy lidera! Co za mecz!!!

Stawką spotkania było samodzielne liderowanie w tabeli. Lepiej w grę weszli krakowianie, którzy zanotowali start 8:0. Po czasie wziętym przez Trenera Sarotę, dalej powiększało się prowadzenie naszego zespołu. Pierwsza kwarta wygrana różnicą trzynastu punktów. Druga partia to szaleńczy atak gospodarzy, który pozwolił zmniejszyć przewagę Wisły do sześciu punktów. Trzecia kwarta wyrównana - z mnóstwem błędów i niecelnych rzutów z jednej i z drugiej strony - z lekkim wskazaniem na gości. Na ostatnią kwartę Smoki wychodzą z dziewięciopunktową przewagą i … przestają grać w koszykówkę, myśląc, że mecz sam się wygra. Brak zdecydowania Smoków skrzętnie wykorzystują doświadczeni zawodnicy Regisu i punkt po punkcie odrabiają punktową stratę. W końcówce regulaminowego czasu gry prowadzenie zmienia się jak w kalejdoskopie, żadna z drużyn nie przestaje walczyć o wygraną. Gwizdek końcowy, a wynik na tablicy 60:60. Dogrywka!

Gramy już bez dwóch podstawowych zawodników (Gross i Cepuchowicz), których sędziowie wysłali na ławkę z pięcioma faulami. Znowu początek dla nas ( 66: 62), ale już po chwili mamy kolejny remis i kolejną dogrywkę! Emocje na sali przy ul. Piłsudskiego sięgają zenitu. Z każdą kolejną minutą wzrasta doping kibiców jednej i drugiej drużyny.

Drugi doliczony czas gry zaczynamy bardzo źle. Gospodarze uciekają na pięć punktów i wydaje się, że wynik nam uciekł. I ku zdumieniu Trenera ( od jakichś 10 minut prosił o zmianę z powodu braku sił i zmęczenia), kolegów z drużyny i kibiców w sprawy w swoje ręce bierze Hamera. Zdobywa ostatnie osiem punktów swojej drużyny, a 10 z 14 drużyny w drugiej dogrywce i zaprowadza swój zespół do trzeciej dogrywki!!

W tym meczu wszystko się już może zdarzyć. Jedni i drudzy zawodnicy walczą bardziej ze zmęczeniem niż z rywalem. Walkę na wyniszczenie dużo lepiej zaczęły Smoki. W połowie trzeciej dogrywki prowadzimy 92: 83 i znowu chłopcom wydaje się, że jest już po meczu. Nic bardziej mylnego … Szaleńcze i skuteczne ataki zawodników z Wieliczki i szybkie faule powodują, że doprowadzają do wyniku 92:90. Na całe szczęście często faulowanym zawodnikiem był Basa, który wykorzystał cztery z ośmiu ostatnich rzutów osobistych i zwycięstwo naszej drużyny w tym pięknym sportowym widowisku trwającym prawie dwie i pół godziny stało się faktem!

WIELKIE GRATULACJE dla całej drużyny za ogromną ambicję i wolę walki pomimo niekorzystnych okoliczności i momentami braku sił. Zostawiliście dużo zdrowia i serca na parkiecie i dzięki temu jesteście na szczycie tabeli! BRAWO!! - podsumował zmęczony, ale zadowolony trener Przemysław Biliński.

 

UKS REGIS Wieliczka - TS WISŁA Kraków 92: 96 (7:20, 21:14, 11:14, 21:12, d-8:8, d-14:14, d-10:14)

Najwięcej punktów zdobyli: Gross 20, Basa i Hamera po 17, Kozyra 14.